Wszyscy ubrali koszulki z krótkim
rękawem i szorty ze względu na panujący upał, jednak chłopcy
ubrali swetry i długie koszulki, aby zakryć tatuaże. Nawet Perrie
ubrała kurtkę, na nogach miała szorty, nie miała tam żadnych
tatuaży.
– Stój! – zawołałam, dziewczyna stanęła, uśmiechając się. – Boże, te szpilki mnie wkurzają! – zaczerpnęłam powietrza, stałam tak dysząc, czekając, aż moje płuca znowu napełnią się powietrzem.
– Przepraszam – uśmiechnęła się, jednak nie wyglądało na to, aby było jej przykro. – Po prostu staram się uciec na chwilę od chłopaków.
Uśmiechnęłam się. – Już na sam widok Nawiedzonego Domu wyglądałaś na podekscytowaną –
powiedziałam, zakładając ręce na piersi.
Wow, byłam naprawdę zarozumiałą i pewną siebie osobą w tym momencie. Zgaduję, że gdy Harry'ego przy mnie nie ma, czuję się spokojniejsza i odważniejsza, bo nie może mi nic zro-
Harry.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy i znowu zaczęłam szybko oddychać, odwróciłam się. Nawet nie myślałam o tym, czy chcę stąd iść, jednak moje nogi automatycznie zaprowadziły mnie w kierunku, w którym ciągła mnie dziewczyna.
– Hej! – zawołała, trzymając mnie. – Co jest?
Przewróciłam oczami, gdy pojawiły się w nich łzy.
Moja głupota zakryła wszystko. Teraz wszystko do mnie dotarło. Byłam na festynie - miejscu, gdzie cywilizowani ludzie bawili się. Ludzie, którzy mogliby pomóc mi wydostać się z tego koszmaru. Ludzie, którzy nie mają pojęcia, że między nimi przechodzi mężczyzna - zabójca. Wilk polujący na owieczki.
Nawet nie myślałam o tym, czy widzę Harry'ego jako milszą osobę niż myśli ludzi. Zapomniałam o całym jego bólu związanym z Gemmą. Zapomniałam, że jest również człowiekiem. Każda pozytywna i miła myśl o Harry nagle zniknęła i zaczęłam znowu czuć przerażenie.
Kto by tego nie zrobił? Nie jestem przyzwyczajona do widzenia tylu dobrych ludzi. Niewinnych ludzi, którzy mogliby wyciągnąć mnie z tego piekła. Wszystko co miałabym zrobić to krzyknąć. Oni wszyscy zapytaliby się co się dzieje.
Albo po prostu przesadzam.
Jednak człowiek, który żył z mordercą, który nawet by się nie przejął zamordowaniem ciebie, powinien być słaby i przerażony, oraz wykorzystać tę szansę.
Dobra, przesadzam. Uspokój się, Evelyn.
Może jednak mogłabym wyślizgnąć się z uścisku Harry'ego?
Westchnęłam głęboko, zamknęłam oczy, aby stłumić łzy. Nie mogę o tym teraz myśli. Jest to świetna okazja, ale musiałam o tym zapomnieć. Na teraz. Dalej jestem zmieszana i boję się, co mogłoby się wydarzyć, gdybym próbowała uciec. Może Harry zabiłby wszystkich przypadkowych ludzi, a tego nie chcę.
– Przepraszam – pociągnęłam nosem, wytarłam uważnie oczy. – Nie... nie chcę tu być – wymamrotałam.
Jezu, to by było na tyle z 'zapomnieć na teraz', Evelyn Bale.
– Och, kochanie – Marzia uśmiechnęła się pociesznie, przechylając głowę na bok. Zdziwiło mnie, gdy złapała mnie za dłonie i podeszła bliżej. – Wszystko będzie dobrze. Jesteśmy na festynie! Żyjmy chwilą! – zasugerowała.
Nie chciałam, aby ta rozmowa się rozwinęła, więc pokiwałam głową i lekko się uśmiechnęłam. Było to najdziwniejsze wahanie nastroju w moim życiu. Myślę, że po prostu wspomnienie jego ciemnych oczu, ostrzegających mnie przed ucieczką, przeraziło mnie.
Ruszyłyśmy w stronę Nawiedzonego Domu, fałszywy duch zrobiony z cienkiego materiału wisiał luźno na sztucznym domu. Małe statuetki dziwnych mężczyzn stały ustawione na podłodze, jakaś prawdziwa osoba w makijażu stała na przodzie, po jej twarzy ciekła sztuczna krew, w dłoni trzymała prawdziwy miecz. Dom był drewniany, przy wejściu ukazały się małe wózki z dwójką ludzi w środku. Rollercoastery prowadziły te małe wagoniki w ciemny korytarz, który stawał się spiralą, tam zaczynał się prawdziwy horror.
– Więc? – Dziewczyna obok mnie powiedziała cicho, patrzyła na mnie tymi niebieskimi oczami. – Jak masz na imię?
Spojrzałam na nią niepewnie, przewróciła oczami, dalej z uśmiechem na bladej twarzy. – Twoje prawdziwe imię? Nie nazywasz się przecież Kalel.
– Ach – powiedziała. – Jestem, uh, Evelyn. A ty...?
– Perrie – powiedziała, na jej kolczyku przy ustach odbiło się światło przejażdżki. – Zgaduję, że jesteś laleczką Harry'ego?
– Laleczką? – powiedziałam, patrząc na nią z szerokimi oczyma.
Jej uśmiech powoli zniknął, wyprostowała się. – Tak mówi na mnie Zayn – odwróciła się do mnie z uśmieszkiem. – A ja nazywam go David, co już mogłaś zauważyć.
Stałam zamyślona, zmarszczyłam brwi. Więc Perrie była dziewczyną Zayna. Tak myślę. – Dziewczyna? Tak? – zapytałam, podnosząc brwi.
Parsknęła i pokiwała głową. – Tak, nieważne.
Zatrzymałam się znowu i nie mogłam powstrzymać się od zadania tego pytania. – Jesteś z nim szczęśliwa?
Czułam się niemiła i winna, już zaakceptowałam to, że zaraz na mnie nakrzyczy. Jednak ona zaśmiała się. – No pewnie. Kocham go.
Przygryzłam policzek, jednak słowa same wylatywały z moich ust. – Więc mordercy również mogą się zakochać – wymamrotałam, żałując wszystkiego. Myślę, że spodobało mi się zadawanie nietaktownych pytań, bo Harry'ego przy mnie nie było, nie mógł kazać mi przestać.
– Tak. Popatrz na mnie; zakochany punk! – zaśmiała się, po czym spojrzała zmieszana w dół. Dużo ludzi spoglądało na nas, jednak Perrie zignorowała ich. – Nie obchodzi mnie, że jestem jego zabawką – uśmiechnęła się, poczułam się bardzo niezręcznie. – W sumie, podoba mi się to.
Spojrzałam w dół, zaciskając usta. Patrzyłam na moje koturny.
– A jak jest z tobą? Czy Harry jest brutalny?
Podniosłam głowę, wyprężyłam się. – Przepraszam?
Perrie zaśmiała się i położyła rękę na klatce piersiowej, drugą udawała, że wyciera łzę. – Hm... cóż za maniery. Nigdy nie słyszałam, aby Zayn tak mówił – przechyliła głowę i spojrzała w niebo. Nagle wybuchła śmiechem.
– Nie mogę sobie tego wyobrazić – zaśmiała się, wachlując sobie ręką przed twarzą. Później popatrzała na mnie z wielkim uśmiechem. – Jestem pewna, że Harry będzie szczęśliwy, że ma dziewczynkę do zabawy – uśmiechnęła się jeszcze szerzej. – Posiadanie jednej dziewczyny nigdy nie przeszło mi przez myśl. Jestem przyzwyczajona, że wszystkie są później zabite.
Przebiegł po mnie dreszcz, przypomniałam sobie ten zamęt, gdy Harry... zastrzelił...
– Jak on cię traktuje? – zapytała i ustawiła się w kolejce do jakiegoś przypadkowego rollercoastera. Nie spojrzałam nawet co to jest i czy w ogóle chcę tam iść, bo byłam zbyt skoncentrowana na niej. Pomasowałam swoje ramię, stojąc zdumiona.
– Co masz na myśli? – wyszeptałam.
– Och, wiesz o co mi chodzi – Perrie mrugnęła – Czy on zmusza się do...
– Marz.. – pokręciłam głową, – Perrie. Ja nie chcę... nie chcę o nim gadać – skończyłam cicho, spoglądając w bok.
Słyszałam jej ciche parsknięcie. – Więc zgaduję, że cię zmusza.
– Nie – rzucałam – Ale nie chcę... Nie chcę...
Perrie podniosła rękę. – Wyluzuj, Evelyn – zaśmiała się. – Też byłam ciasna i inne takie, gdy spotkałam Zayna.
Spojrzałam na nią, złożyłam ręce. – Jak on cię znalazł? – zapytałam.
Perrie zacisnęła usta i oczy, próbując sobie przypomnieć. – Hmmm... w klubie. – Jej uśmiech opadł, przewróciła oczami. – To nie była moja wina, płakałam i krzyczałam, oni uprowadzili mnie, gdy dowiedzieli się, że mam taki sam tatuaż jak Zayn.
Skrzywiłam się. – Oni? – kolejka posunęła się do przodu, gdy z domu wydobyły się krzyki, podskoczyłam ze strachu, jednak starałam się to ukryć.
– Chłopcy – powiedziała, patrząc na ciemny lakier na paznokciach. – Harry, Niall i cała reszta. Wszyscy mnie złapali i... no – popatrzyła na mnie chłodno. – No więc to jest nasza historia miłosna – w jej głosie słychać było sarkazm, spojrzała znowu w dół i skupiła się na zdrapywaniu lakieru. – Po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do seksu, do którego mnie zmuszał i narkotyków, które sugerował i tatuaży, które uważał za fajne. Zayn dał mi nawet pistolet i nauczył, jak go używać. – Perrie otworzyła torebkę. Dostrzegłam jakiś błysk. Zauważyłam, że się uśmiecha, gdy zobaczyła mój przerażony wyraz twarzy.
– Ale oczywiście muszą tu być ochroniarze, którzy wykrywają tylko broń – wymamrotała, zamykając torebkę, chowając jednocześnie kieszonkowy nóż. – I w razie, gdybyś nie wiedziała, nie jestem tu zwykłym przechodniem. Jestem prawą ręką Zayna. Jestem również mordercą – spojrzała na mnie. – Więc dalej – powiedziała, pokazując na rodziny znajdujące się w pobliżu – Idź krzyczeć o pomoc.
Nagle jej twarz zrobiła się groźna, uśmiech opadł. – Ale – wypowiedziała – nie oczekuj, że cię uratują i wezmą do twojej rodzinki – jej głos stał się niższy, poczułam dreszcze. – Nie oczekuj normalnego życia. Wiesz, to samo spotkało mnie. Byłam taka sama. Jedna z dziewczyn Liama powiedziała mi, żebym nigdy nawet nie próbowała uciekać.
– I tak okazało się, że była to kolejna dziwka, która sfałszowała tatuaż dla Liama, zignorowałam jej słowa. – Perrie przyglądała mi się uważnie. – Nie słuchaj tego głosu w twoim wnętrzu, Evelyn. To sprowadzi same problemy. Nie próbuj uciekać – uśmiechnęła się gorzko. – Zawsze cię znajdziemy.
– M-my? – wyszeptałam, ściskając ręce.
– Przepraszam – wzruszyłam ramionami – Jesteś całkiem sama, dopóki nie zauważysz, że nigdy się nie uwolnisz.
– Co próbujesz przez to powiedzieć, Perrie? – rzuciłam, czując, że pieką mnie oczy. Cholera, jedyna dziewczyna, którą poznałam, oprócz Eleanor, i jeszcze okazuje się kolejnym mordercą. Próbowałam odepchnąć od siebie myśli o tym, że Eleanor też może się taka stać, jednak było to trudne.
– Staram się ciebie ostrzec, Evelyn – wydawało mi się, że jej głos się załamał. – Ja... ja naprawdę nie chcę, żeby to co spotkało mnie, spotkało również ciebie – Perrie spoglądała na mnie. – Nie chciałabym, żeby spotkało to mojego najgorszego wroga. Nie uciekaj, Evelyn. Nie odzyskasz wolności. Nie teraz. Nigdy.
– Przepraszam – cienki głosik wymamrotał za mną, jakaś dłoń złapała mnie za ramię. Obróciłam się i spojrzałam na dziewczynę za mną. – Uh, przepraszam – powiedziała. – Kolejka... – obróciłam się i dostrzegłam, że przed nami było sporo wolnego miejsca, przeprosiłam i dobiegłam z Perrie do kolejki.
Nagle Perrie podskoczyła i zaklęła. Spojrzałam na nią zmieszana, wyciągnęła z kieszeni telefon i przyłożyła go do ucha. – Marcel! – zawołała, usłyszałam jęknięcie po drugiej stronie. – Co tam?
Czekała chwilę, aby odpowiedzieć. – Tak, są tu gdzieś – poczekała znowu i prychnęła. – Mar, nie mam telepatycznych zdolności; nie wiem, gdzie jest David – przewróciła oczami, z telefonu dobiegły jakieś stłumione odgłosy.
– Dam mu znać – pokiwała głową i wyłączyła telefon. Usłyszałam westchnięcie za plecami, obróciłam się, aby znowu zobaczyć tę dziewczynę, napierała na poręcz, rękę miała na głowie. Zacisnęła oczy i masowała skroń.
– Ał....
– Hej – wymamrotałam zmieszana – Wszystko w porządku?
Dziewczyna otworzyła oczy, które nagle zrobiły się złote. Moje szczęka opadła.
Niektórzy ludzie, którzy nie znaleźli swojej drugiej połówki, mogą zebrać emocje, aby opisać swoje bratnie dusze, moja mama kiedyś mi to tłumaczyła. Jeśli osoba zwiastuje złe wieści, wtedy poczujesz ból głowy i żołądka. Jeśli osoba jest pozytywna, wtedy nic nie poczujesz. Pamiętam, jak mój tata prychał i odkładał gazetę, aby spojrzeć na nas zza swoich okularów. Maria, cisza oznacza również, że ta osoba nie jest w pobliżu. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie. Nie chcę cię niepokoić Evelyn, ale jesteś na tyle duża, aby to wiedzieć. Zignorował spojrzenie mojej mamy i kontynuował. Ta osoba może być zabójcą, Bóg tylko to wie, ale nie poczujesz niczego, dopóki on nie będzie w pobliżu... Ludzie również mówią, że kolor twoich oczu się zmieni. Prychnął znowu. Głupcy. Głupcy. Głupcy – to wszystko czym są. Nie wierz w tą część, Eve.
Nie pamiętam, abym coś czuła, gdy Harry był na tej samej imprezie. Cóż, myślę, że on znalazł mnie, zanim zdążyłam poczuć jakiś ból.
Jednak ta dziewczyna była zraniona. Miała złote oczy. Jestem prawie pewna, że wcześniej były brązowe. Dziwne.
Albo może nie. Bo jest jakaś przyczyna tego.
Jej druga połówka jest tu.
I jest on złą osobą.
– Stój! – zawołałam, dziewczyna stanęła, uśmiechając się. – Boże, te szpilki mnie wkurzają! – zaczerpnęłam powietrza, stałam tak dysząc, czekając, aż moje płuca znowu napełnią się powietrzem.
– Przepraszam – uśmiechnęła się, jednak nie wyglądało na to, aby było jej przykro. – Po prostu staram się uciec na chwilę od chłopaków.
Uśmiechnęłam się. – Już na sam widok Nawiedzonego Domu wyglądałaś na podekscytowaną –
powiedziałam, zakładając ręce na piersi.
Wow, byłam naprawdę zarozumiałą i pewną siebie osobą w tym momencie. Zgaduję, że gdy Harry'ego przy mnie nie ma, czuję się spokojniejsza i odważniejsza, bo nie może mi nic zro-
Harry.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy i znowu zaczęłam szybko oddychać, odwróciłam się. Nawet nie myślałam o tym, czy chcę stąd iść, jednak moje nogi automatycznie zaprowadziły mnie w kierunku, w którym ciągła mnie dziewczyna.
– Hej! – zawołała, trzymając mnie. – Co jest?
Przewróciłam oczami, gdy pojawiły się w nich łzy.
Moja głupota zakryła wszystko. Teraz wszystko do mnie dotarło. Byłam na festynie - miejscu, gdzie cywilizowani ludzie bawili się. Ludzie, którzy mogliby pomóc mi wydostać się z tego koszmaru. Ludzie, którzy nie mają pojęcia, że między nimi przechodzi mężczyzna - zabójca. Wilk polujący na owieczki.
Nawet nie myślałam o tym, czy widzę Harry'ego jako milszą osobę niż myśli ludzi. Zapomniałam o całym jego bólu związanym z Gemmą. Zapomniałam, że jest również człowiekiem. Każda pozytywna i miła myśl o Harry nagle zniknęła i zaczęłam znowu czuć przerażenie.
Kto by tego nie zrobił? Nie jestem przyzwyczajona do widzenia tylu dobrych ludzi. Niewinnych ludzi, którzy mogliby wyciągnąć mnie z tego piekła. Wszystko co miałabym zrobić to krzyknąć. Oni wszyscy zapytaliby się co się dzieje.
Albo po prostu przesadzam.
Jednak człowiek, który żył z mordercą, który nawet by się nie przejął zamordowaniem ciebie, powinien być słaby i przerażony, oraz wykorzystać tę szansę.
Dobra, przesadzam. Uspokój się, Evelyn.
Może jednak mogłabym wyślizgnąć się z uścisku Harry'ego?
Westchnęłam głęboko, zamknęłam oczy, aby stłumić łzy. Nie mogę o tym teraz myśli. Jest to świetna okazja, ale musiałam o tym zapomnieć. Na teraz. Dalej jestem zmieszana i boję się, co mogłoby się wydarzyć, gdybym próbowała uciec. Może Harry zabiłby wszystkich przypadkowych ludzi, a tego nie chcę.
– Przepraszam – pociągnęłam nosem, wytarłam uważnie oczy. – Nie... nie chcę tu być – wymamrotałam.
Jezu, to by było na tyle z 'zapomnieć na teraz', Evelyn Bale.
– Och, kochanie – Marzia uśmiechnęła się pociesznie, przechylając głowę na bok. Zdziwiło mnie, gdy złapała mnie za dłonie i podeszła bliżej. – Wszystko będzie dobrze. Jesteśmy na festynie! Żyjmy chwilą! – zasugerowała.
Nie chciałam, aby ta rozmowa się rozwinęła, więc pokiwałam głową i lekko się uśmiechnęłam. Było to najdziwniejsze wahanie nastroju w moim życiu. Myślę, że po prostu wspomnienie jego ciemnych oczu, ostrzegających mnie przed ucieczką, przeraziło mnie.
Ruszyłyśmy w stronę Nawiedzonego Domu, fałszywy duch zrobiony z cienkiego materiału wisiał luźno na sztucznym domu. Małe statuetki dziwnych mężczyzn stały ustawione na podłodze, jakaś prawdziwa osoba w makijażu stała na przodzie, po jej twarzy ciekła sztuczna krew, w dłoni trzymała prawdziwy miecz. Dom był drewniany, przy wejściu ukazały się małe wózki z dwójką ludzi w środku. Rollercoastery prowadziły te małe wagoniki w ciemny korytarz, który stawał się spiralą, tam zaczynał się prawdziwy horror.
– Więc? – Dziewczyna obok mnie powiedziała cicho, patrzyła na mnie tymi niebieskimi oczami. – Jak masz na imię?
Spojrzałam na nią niepewnie, przewróciła oczami, dalej z uśmiechem na bladej twarzy. – Twoje prawdziwe imię? Nie nazywasz się przecież Kalel.
– Ach – powiedziała. – Jestem, uh, Evelyn. A ty...?
– Perrie – powiedziała, na jej kolczyku przy ustach odbiło się światło przejażdżki. – Zgaduję, że jesteś laleczką Harry'ego?
– Laleczką? – powiedziałam, patrząc na nią z szerokimi oczyma.
Jej uśmiech powoli zniknął, wyprostowała się. – Tak mówi na mnie Zayn – odwróciła się do mnie z uśmieszkiem. – A ja nazywam go David, co już mogłaś zauważyć.
Stałam zamyślona, zmarszczyłam brwi. Więc Perrie była dziewczyną Zayna. Tak myślę. – Dziewczyna? Tak? – zapytałam, podnosząc brwi.
Parsknęła i pokiwała głową. – Tak, nieważne.
Zatrzymałam się znowu i nie mogłam powstrzymać się od zadania tego pytania. – Jesteś z nim szczęśliwa?
Czułam się niemiła i winna, już zaakceptowałam to, że zaraz na mnie nakrzyczy. Jednak ona zaśmiała się. – No pewnie. Kocham go.
Przygryzłam policzek, jednak słowa same wylatywały z moich ust. – Więc mordercy również mogą się zakochać – wymamrotałam, żałując wszystkiego. Myślę, że spodobało mi się zadawanie nietaktownych pytań, bo Harry'ego przy mnie nie było, nie mógł kazać mi przestać.
– Tak. Popatrz na mnie; zakochany punk! – zaśmiała się, po czym spojrzała zmieszana w dół. Dużo ludzi spoglądało na nas, jednak Perrie zignorowała ich. – Nie obchodzi mnie, że jestem jego zabawką – uśmiechnęła się, poczułam się bardzo niezręcznie. – W sumie, podoba mi się to.
Spojrzałam w dół, zaciskając usta. Patrzyłam na moje koturny.
– A jak jest z tobą? Czy Harry jest brutalny?
Podniosłam głowę, wyprężyłam się. – Przepraszam?
Perrie zaśmiała się i położyła rękę na klatce piersiowej, drugą udawała, że wyciera łzę. – Hm... cóż za maniery. Nigdy nie słyszałam, aby Zayn tak mówił – przechyliła głowę i spojrzała w niebo. Nagle wybuchła śmiechem.
– Nie mogę sobie tego wyobrazić – zaśmiała się, wachlując sobie ręką przed twarzą. Później popatrzała na mnie z wielkim uśmiechem. – Jestem pewna, że Harry będzie szczęśliwy, że ma dziewczynkę do zabawy – uśmiechnęła się jeszcze szerzej. – Posiadanie jednej dziewczyny nigdy nie przeszło mi przez myśl. Jestem przyzwyczajona, że wszystkie są później zabite.
Przebiegł po mnie dreszcz, przypomniałam sobie ten zamęt, gdy Harry... zastrzelił...
– Jak on cię traktuje? – zapytała i ustawiła się w kolejce do jakiegoś przypadkowego rollercoastera. Nie spojrzałam nawet co to jest i czy w ogóle chcę tam iść, bo byłam zbyt skoncentrowana na niej. Pomasowałam swoje ramię, stojąc zdumiona.
– Co masz na myśli? – wyszeptałam.
– Och, wiesz o co mi chodzi – Perrie mrugnęła – Czy on zmusza się do...
– Marz.. – pokręciłam głową, – Perrie. Ja nie chcę... nie chcę o nim gadać – skończyłam cicho, spoglądając w bok.
Słyszałam jej ciche parsknięcie. – Więc zgaduję, że cię zmusza.
– Nie – rzucałam – Ale nie chcę... Nie chcę...
Perrie podniosła rękę. – Wyluzuj, Evelyn – zaśmiała się. – Też byłam ciasna i inne takie, gdy spotkałam Zayna.
Spojrzałam na nią, złożyłam ręce. – Jak on cię znalazł? – zapytałam.
Perrie zacisnęła usta i oczy, próbując sobie przypomnieć. – Hmmm... w klubie. – Jej uśmiech opadł, przewróciła oczami. – To nie była moja wina, płakałam i krzyczałam, oni uprowadzili mnie, gdy dowiedzieli się, że mam taki sam tatuaż jak Zayn.
Skrzywiłam się. – Oni? – kolejka posunęła się do przodu, gdy z domu wydobyły się krzyki, podskoczyłam ze strachu, jednak starałam się to ukryć.
– Chłopcy – powiedziała, patrząc na ciemny lakier na paznokciach. – Harry, Niall i cała reszta. Wszyscy mnie złapali i... no – popatrzyła na mnie chłodno. – No więc to jest nasza historia miłosna – w jej głosie słychać było sarkazm, spojrzała znowu w dół i skupiła się na zdrapywaniu lakieru. – Po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do seksu, do którego mnie zmuszał i narkotyków, które sugerował i tatuaży, które uważał za fajne. Zayn dał mi nawet pistolet i nauczył, jak go używać. – Perrie otworzyła torebkę. Dostrzegłam jakiś błysk. Zauważyłam, że się uśmiecha, gdy zobaczyła mój przerażony wyraz twarzy.
– Ale oczywiście muszą tu być ochroniarze, którzy wykrywają tylko broń – wymamrotała, zamykając torebkę, chowając jednocześnie kieszonkowy nóż. – I w razie, gdybyś nie wiedziała, nie jestem tu zwykłym przechodniem. Jestem prawą ręką Zayna. Jestem również mordercą – spojrzała na mnie. – Więc dalej – powiedziała, pokazując na rodziny znajdujące się w pobliżu – Idź krzyczeć o pomoc.
Nagle jej twarz zrobiła się groźna, uśmiech opadł. – Ale – wypowiedziała – nie oczekuj, że cię uratują i wezmą do twojej rodzinki – jej głos stał się niższy, poczułam dreszcze. – Nie oczekuj normalnego życia. Wiesz, to samo spotkało mnie. Byłam taka sama. Jedna z dziewczyn Liama powiedziała mi, żebym nigdy nawet nie próbowała uciekać.
– I tak okazało się, że była to kolejna dziwka, która sfałszowała tatuaż dla Liama, zignorowałam jej słowa. – Perrie przyglądała mi się uważnie. – Nie słuchaj tego głosu w twoim wnętrzu, Evelyn. To sprowadzi same problemy. Nie próbuj uciekać – uśmiechnęła się gorzko. – Zawsze cię znajdziemy.
– M-my? – wyszeptałam, ściskając ręce.
– Przepraszam – wzruszyłam ramionami – Jesteś całkiem sama, dopóki nie zauważysz, że nigdy się nie uwolnisz.
– Co próbujesz przez to powiedzieć, Perrie? – rzuciłam, czując, że pieką mnie oczy. Cholera, jedyna dziewczyna, którą poznałam, oprócz Eleanor, i jeszcze okazuje się kolejnym mordercą. Próbowałam odepchnąć od siebie myśli o tym, że Eleanor też może się taka stać, jednak było to trudne.
– Staram się ciebie ostrzec, Evelyn – wydawało mi się, że jej głos się załamał. – Ja... ja naprawdę nie chcę, żeby to co spotkało mnie, spotkało również ciebie – Perrie spoglądała na mnie. – Nie chciałabym, żeby spotkało to mojego najgorszego wroga. Nie uciekaj, Evelyn. Nie odzyskasz wolności. Nie teraz. Nigdy.
– Przepraszam – cienki głosik wymamrotał za mną, jakaś dłoń złapała mnie za ramię. Obróciłam się i spojrzałam na dziewczynę za mną. – Uh, przepraszam – powiedziała. – Kolejka... – obróciłam się i dostrzegłam, że przed nami było sporo wolnego miejsca, przeprosiłam i dobiegłam z Perrie do kolejki.
Nagle Perrie podskoczyła i zaklęła. Spojrzałam na nią zmieszana, wyciągnęła z kieszeni telefon i przyłożyła go do ucha. – Marcel! – zawołała, usłyszałam jęknięcie po drugiej stronie. – Co tam?
Czekała chwilę, aby odpowiedzieć. – Tak, są tu gdzieś – poczekała znowu i prychnęła. – Mar, nie mam telepatycznych zdolności; nie wiem, gdzie jest David – przewróciła oczami, z telefonu dobiegły jakieś stłumione odgłosy.
– Dam mu znać – pokiwała głową i wyłączyła telefon. Usłyszałam westchnięcie za plecami, obróciłam się, aby znowu zobaczyć tę dziewczynę, napierała na poręcz, rękę miała na głowie. Zacisnęła oczy i masowała skroń.
– Ał....
– Hej – wymamrotałam zmieszana – Wszystko w porządku?
Dziewczyna otworzyła oczy, które nagle zrobiły się złote. Moje szczęka opadła.
Niektórzy ludzie, którzy nie znaleźli swojej drugiej połówki, mogą zebrać emocje, aby opisać swoje bratnie dusze, moja mama kiedyś mi to tłumaczyła. Jeśli osoba zwiastuje złe wieści, wtedy poczujesz ból głowy i żołądka. Jeśli osoba jest pozytywna, wtedy nic nie poczujesz. Pamiętam, jak mój tata prychał i odkładał gazetę, aby spojrzeć na nas zza swoich okularów. Maria, cisza oznacza również, że ta osoba nie jest w pobliżu. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie. Nie chcę cię niepokoić Evelyn, ale jesteś na tyle duża, aby to wiedzieć. Zignorował spojrzenie mojej mamy i kontynuował. Ta osoba może być zabójcą, Bóg tylko to wie, ale nie poczujesz niczego, dopóki on nie będzie w pobliżu... Ludzie również mówią, że kolor twoich oczu się zmieni. Prychnął znowu. Głupcy. Głupcy. Głupcy – to wszystko czym są. Nie wierz w tą część, Eve.
Nie pamiętam, abym coś czuła, gdy Harry był na tej samej imprezie. Cóż, myślę, że on znalazł mnie, zanim zdążyłam poczuć jakiś ból.
Jednak ta dziewczyna była zraniona. Miała złote oczy. Jestem prawie pewna, że wcześniej były brązowe. Dziwne.
Albo może nie. Bo jest jakaś przyczyna tego.
Jej druga połówka jest tu.
I jest on złą osobą.
_____________________________________________
Hej, hej :) Kamila jest na wczasach, więc dzisiaj dodaję ja :)
Liczymy na Wasze komentarze, więc piszcie wrażenia po rozdziale.
W razie pytań, wiecie gdzie nas znaleźć :)
Do zobaczenia za tydzień <3
Świetne :*
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuńteraz przez 2 tygodnie nie będę miała dostępu do netu, dlatego nie będę mogła przeczytać ;c
czekam na kolejny <3
Udanych wakacji :)
ymmm krótki i mało akcji wgl taki nudny jest troche bo nic sie nie dzieje. No trudno :) czekam na kolejny , trzymaj sie mała :*
OdpowiedzUsuńoomg to jest boski czekam na nn
OdpowiedzUsuńJakie cudowne gash
OdpowiedzUsuńNic się nie dzieje xd mam nadzieję że następny będzie ciekawszy ndjdnncjfnehhwuheidn <3
OdpowiedzUsuńWOW ^.^ Czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie było Harrego. Gdyby był od razu coś by się działo. Aw nie mogę się doczekać kolejnego i mam nadzieję, że tym razem się pojawi <3
OdpowiedzUsuńZapraszam: its-nothing-princess.blogspot.com
Ciekawe czy to będzie któryś z chłopców...
OdpowiedzUsuń:O
OdpowiedzUsuńsorry brak słów jak zwykle...
kocham <3
Cudne :))
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział . Czytam od kilku dni i zakochałam się w tym blogu . Dziękuję . Pozdrawiam . Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział . <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńwoow groźna Pezz świetny rozdział :D @Only_1Dreams
OdpowiedzUsuńParę osób napisało, że ten rozdział jest nudny. Absolutnie się z tym nie zgadzam :D
OdpowiedzUsuńTo, że nie ma tu Harry'ego nie musi oznaczać, że rozdział będzie beznadziejny :d
Zaskoczyła mnie kompletnie Perrie i ta sytuacja z tą dziewczyną na końcu o.o
Chciałabym wylać teraz znacznie więcej swoich emocji dotyczących tego posta, ale muszę już iść spać, także do następnego :*
Kocham <3
Świetne ;))
OdpowiedzUsuńCudny <3
OdpowiedzUsuńJejku na końcu wgl się połapać nie mogłam o co chodzi ah aha xD przeczytałam znowu i to ogarnelam ^^ Rozdział byl bardzo tajemniczy :) Koniec był najlepszy!!! <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle czekam na kolejny rozdział! :D Już się doczekać nie mogę ;**
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzyżby druga połówka Nialla .? <3 @WeronikaKrzyano
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne ;))
OdpowiedzUsuń-dominika
Tą dziewczyna będzie druga połówką któregoś z chłopaków
OdpowiedzUsuńWhoa
Super <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !!! ♥♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Perrie chciała ją ostrzec wow. Ta akcja z tą dziewczyną na koniec była trochę dziwna.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny xx
@Toriixdd
wow wow wow robi się coraz ciekawiej :D perrie jako morderca no nie mogę sobie tego wyobrazić ale muszę xd dziękuję za rozdział @hallxofxfame .xx
OdpowiedzUsuńJejuuu Perrie mnie tak bardzo przeraziła :O
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ! <3
Udanych wakacji xx
@lovju69
Kocham !!!
OdpowiedzUsuńCudooo *.*
OdpowiedzUsuńExtra <3
OdpowiedzUsuńHej! :) Nominowałam twój blog do Liebster Blog Award
OdpowiedzUsuń>http://po-prostu-kochaj-mnie.blogspot.com/ <
"Albo może nie. Bo jest jakaś przyczyna tego.
OdpowiedzUsuńJej druga połówka jest tu.
I jest on złą osobą. "
To było straszne! Ale i tak rozdział boski :D ^^
Śliczne :))
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny !
OdpowiedzUsuńCudowny ♡♡♡
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam dzisiaj wszystkie rozdziały. .swietne ff!
OdpowiedzUsuńLove ♥♥♥
OdpowiedzUsuńExtra rozdział . Ciekawe kiedy beda razem . Ale tak na serio . Czekam z niecierpliwością na kolejny roZDział . Pozdrawiam i życzę dalszej weny do tłumaczenia .
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńExtra rozdział ♥♥
OdpowiedzUsuńCudooo *.*
OdpowiedzUsuńBoski boski boooski ! ♥♥
OdpowiedzUsuńExtra :))
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńO matko . Boski . Czekam na nn ! ♥♡♥
OdpowiedzUsuńPłacze . Śliczny rozdział ♡
OdpowiedzUsuńCudowny i seksowny ♥♡♥
OdpowiedzUsuńRozdział boski :-D
OdpowiedzUsuńJejku cudooo *.*
OdpowiedzUsuńBomba *.*
OdpowiedzUsuńJak Evelyn nic nie poczuła, to możliwe, że Harry jest dobry ;o
OdpowiedzUsuńNie, to niemożliwe xD
Rozdział boski ;3
Fajnie, ze Perrie ostrzegła ją przed ucieczką. Mi się wydaje, że Perrie próbowała uciec i coś jej zrobili i dlatego teraz ostrzega Evelyn.
Czekam na nexta xx
@droowseex
Ciekawe .
OdpowiedzUsuńCudooo *.*
OdpowiedzUsuńHej, stwierdziłam, że pisanie pod każdym rozdziałem "jlkhjkjjjkhkl" jest bez sensu, więc stwierdziłam, że przeczytam dwadzieścia rozdziałów i dopiero wtedy skomentuje. Eh, więc. Opowiadanie bardzo mnie zainteresowało. Jest idealne. Nigdy nie byłam fanką kryminałów, a szczególnie Harry'ego! Ale przełamałam się zaczęłam czytać. W sumie nie spodziewałam się, że tak szybko przeczytam te 20 rozdziałów! W dwa dni. Bardzo mi się spodobało, a Harry wyjątkowo pasuje mi to tej roli. Lubię Evelyn, a Lily mi do niej pasuje. Ogółem idealnie są dobrani.
OdpowiedzUsuńNic więcej nie piszę, tylko idę czytać dalej :D
Pozdrawiam, Lucy.