7 listopada 2014

Rozdział 36.

     Pukanie do drzwi przestraszyły Evelyn, – kochanie? – Pani Bale otworzyła drzwi, lekko skrzypiąc. Evelyn przewróciła się na bok. Kiedy zauważyła, że w ościeży stoi jej matka, usiadła na łóżku, po czym zamrugała.

    – Obiad gotowy – spokojnie powiedziała matka.

~*~

     Evelyn nie powiedziała nikomu o żadnej rzeczy dotyczącej porwania, nawet jej rodzinie. Nikt nawet nie odważył się zapytać, aby nie niszczyć szczęśliwego dnia Evelyn po powrocie do domu. Aż do czasu kolacji.

    – Chcesz usiąść tutaj, żeby widzieć co leci w telewizji? – Holly zapytała Evelyn, wstając. Jednak Evelyn szybko odmówiła, zapewniając że wszystko jest w porządku. Mama przyrządziła od Evelyn  ulubione danie, a jej rodzeństwo było miłe przez cały dzień. Na szczęście, w tym momencie, nie było w domu ojca Evelyn i choć czuła straszne myśli o nim, była wdzięczna. Ale on musi mnie nienawidzić, pomyślała, wkładając jedzenie na koniec widelca. Nie wiedziała, że Pan Bale był bardzo szczęśliwy z tego, że wróciła i teraz cicho płacze w swojej pracy. Żałował, że patrzył na nią gniewnym spojrzeniem, ponieważ wiedział, że jej cholerne wakacje się skończyły. Jest cała i zdrowa we własnym domu. 

     – Wszystko w porządku, kochanie? – nagle Pani Bale przerwała myśli Evelyn o jej ojcu. Matka nie chciała przypominać córce o samotnym tygodniu, jednak za bardzo się martwiła, – Prawie nic nie zjadłaś.

     Evelyn była głodna. Przez niesmaczne szpitalne jedzenie, kuchnia jej matki powodowała większy apetyt. Jednak przez cały czas rozmyślała o nim.

     Mógł zabić moją rodzinę.

     – Przepraszam – wymamrotała szybko, kończąc swój ostatni talerz. Evelyn wzięła naczynie, pozostawiając je w zlewie. Zawsze pomagała swojej mamie sprzątać, ale Pani Bale stwierdziła, że musi odpoczywać. 

     Choć Evelyn wreszcie się odświeżyła, miała ochotę na kolejny prysznic. W szybkim tempie ruszyła w stronę łazienki. 

      Po wyszorowaniu i bolesnym szczotkowaniu zębów, Eveyln opadła na łóżko o 22:30.

Evelyn P.O.V

     Byłam wdzięczna, że rodzina starała się być miła, jednak w jakiś sposób mnie stresowali. Wyglądało to jakby mi współczuli w najgorszy sposób. Byłam z Harry'm Styles'em i przez to mnie nie lubią. Nie pokazują niczego bym nie zauważyła, że (mnie nie lubią). Nienawidzę być tak traktowana, bo czuję się jakbym była dziwna czy coś. W każdym razie, to nie miało większego znaczenia. Mam nadzieję, że to się wszystko niedługo skończy i będę traktowana normalnie, kiedy zacznę chodzić do szkoły i zobaczę swoich przyjaciół. 

     Wtedy mój umysł przypomniał sobie o Eleanor, a oczy od razu stały się wilgotne. 

     Dlaczego? 

     Dlaczego ona chciała z nimi zostać? To znaczy, ja rozumiem, że jestem tutaj z powodu, iż Harry zaufał mi w dziwny sposób i zabrał na zakupy, jednak był dzień kiedy Troye przyszedł do Harry'ego i wtedy miałyśmy szansę na ucieczkę, a ona powiedziała, żebym poszła sama bo kocha Louisa i raczej tam zostanie.  

     Ugh, jestem taką hipokrytką. 

     Ale tylko dlatego, że Harry nie zrobił nic. Myślę że to nie uczyniłoby, abym polubiła go na wszystkie możliwe sposoby. Współczuję mu jego życia i wiem, że może być trochę smutny, ale to wszystko. Wciąż tego nie rozumiem, dlaczego miałabym być z kimś kto w oczywisty sposób będzie chciał zabić twoją rodzinę.

     Chociaż w sumie, Eleanor nie miała rodziny. 

     Westchnęłam, odpływając do naszych wszystkich wspomnień razem.

     Kiedy zdecydowałyśmy się pójść razem do szkoły. Kiedy oszczędzałyśmy pieniądze na podróże. Kiedy spotkałyśmy się w każdy poniedziałek po szkole w parku. A jednak mimo to wybrała, życie z przestępcą zamiast mnie. 

     Potrząsnęłam głową i westchnęłam. Podświadomość zdecydowała, że to czas, abym przypomniała sobie jak szczęśliwa jestem. Znaczy byłam z Harry'm Styles'em o wiele bardziej - nie do końca - niż tydzień bez zranienia. Na przykład siniak na mojej szyi, który do cholery mi zrobił, albo jak krwawiłam, kiedy popchnął mnie za mocno na ścianę, ale wciąż żyję. Bez żadnego złamania. 

     Cóż... siniaki na moim ciele są też z wypadku samochodowego i jeszcze mój zwichnięty nadgarstek, kiedy Harry upadł na moją rękę. Musiałam owinąć cienką szmatkę wokół mojego nadgarstka. Ale wątpię, że siniak na moim prawym biodrze jest z powodu wypadku... 

     Pamiętam, kiedy byłam zdeterminowana by uciec od Harry'ego, ale cholernie mocno mnie złapał, a ja obiecałam sobie, że spróbuje innym razem. Ale w tym momencie to było coś szalonego i wydaje się katastroficznego, też nie zapomniałam jaki strach przeżywałam za każdym razem. Wiem, że był to jeden z powodów. 

     Wszystkie te wspomnienia spowodowały, że serce zaczęło mi walić w frustracji, położyłam się na biurku, patrząc na zegar. Była 2:07. 

     Jak szybko. 

     Opadłam z siedzenia, zdałam sobie sprawę, że moje oczy były szeroko otwarte, a ja po prostu wpatrywałam się w ciemny jak smoła pokój. 

     Zacisnęłam zęby i wskoczyłam do łóżka. W całym domu panowała cisza, oczywiście oznaczało to, że wszyscy śpią. Ściągnęłam w dół szorty i przetarłam ramiona, zanim otworzyłam balkonowe drzwi. Ciepłe powietrze od razu wpadło do mojego klimatyzowanego pokoju, ale czułam się wspaniale, kiedy ciepło złagodziło gęsią skórkę, która powstała na mojej skórze. 

     Włożyłam kapcie i weszłam na balkonowe płytki. Odwróciłam głowę w prawą stronę, gdzie było podwórko. Poszłam na koniec balkonu, patrząc tam gdzie były stare trampoliny - jedną Holly dostała 4 lata temu, kiedy miała 12 lat. Jej sypialnia była po mojej prawej stronie, czułam się jak głupek, który podkrada się pod czyjeś okna. Nie mogłam nic zobaczyć, przez jej różowe żaluzje, ale czułam potrzebę położyć się obok niej. To była głupia myśl, chociaż brakowało mi jej tak bardzo, nie mogłam po prostu jej tak obudzić i przytulić. 

     Weszłam do środka, gdzie miałam biały hamak, zwisający pod zadaszeniem, po czym na nim usiadłam. W zasadzie teraz patrzyłam na dom sąsiada. Wyglądałam śmiesznie, chodząc tam i z powrotem po balkonie, po czym stanęłam wpatrując się w jeden dom. Zmarszczyłam brwi. 

     Jedno z okien było oświetlone. 

     Nikt nie mieszkał w tym domu. Cóż, to było dziwne. Ktoś musiał kupić ten dom, podczas mojej nieobecności. 

     Inne światła rozbłysły na mój dom, towarzyszył im dźwięk toczących się kamieni pod oponami. Brzmiało to jakby ktoś podjechał na podjazd. 

     Sytuacja uderzyła mnie jak "cholerny słoń", uśmiechnęłam się, wbiegłam do mojego pokoju, pozostawiając balkon otwarty. Szarpnęłam za klamkę, rzucając się w dół po szkodach, biegłam korytarzem do frontowych drzwi. Kiedy je otworzyłam, ukazał się w nich mój tata. Jego koszula była poplamiona, a włosy niesforne. 

     Tata zawiesił klucze na haku, po czym się odwrócił. Kiedy mnie zobaczył, zamrugał wpatrując się w moją twarz, posiniaczone ramiona i chude nogi. Stał tak przez ponad minutę. 

     –  Evelyn gruchnął, jego głos był trochę niewyraźny. Tata podszedł do mnie, zamykając mnie w jego uścisku. 


~*~

     Gdy ból wreszcie wydostał się z mojej piersi, w końcu mogłam zasnąć.
 
     Zapach śniadania zatrzymał się w powietrzu, aż do momentu otwarcia drzwi. Usłyszałam odgłos stóp uderzających szybko o ziemię, po czym brzęk naczyń. Nieprzyjemny dźwięk, był powodem mojego przebudzenia – brzmiał jak głos zombie. 

     Moja głowa opadła w dół, ledwo co spałam. Umyłam twarz, po czym zeszłam na dół po schodach, prosto do kuchni. Moja mama chwyciła talerz, który leżał przed Jacksonem, kiedy ten nabierał łyj pomarańczowego soku, matka zauważyła mnie stojącą w wejści. 
 
     Zmarszczyłam brwi, ale nie wydusiłam z siebie żadnego słowa, kiedy Jackson stał, a ja mierzyłam go tylko wzrokiem z góry na dół. Miał na sobie szkolny mundurek - Jackson nie zdał do następnej klasy i zaczął uczęszczać do szkoły trochę później, ale nie było to to, co mnie zdziwiło. 

    – Mamo – powiedziała. Biorąc talerz i wkładając go do zlewu pełnego gorącej wody i mydlin uśmiechnęłam się, – Jaki dzisiaj jest dzień? 

     Jackson spojrzał na mnie i uświadomił sobie, że jestem w tym pomieszczeniu, – Uh – spojrzał na nią niepewnie – wtorek. 

    – Szkolny dzień? – uniosłam brwi i obróciłam się w jej stronę, Dlaczego mnie nie obudziłaś?

    –Nie bądź niemądra Evelyn –uśmiechnęła się do mnie, – Własnie wyszłaś ze szpitala. Musisz być strasznie zmęczona. Nie mogłam Cie obudzić. 
 
     Niezręcznie się uśmiechnęłam, – wydaje mi się, że jestem trochę zmęczona, ale wszystko ze mną w porządku.  
 
    – Nie miałam tego na myśli – krzyknęła. Jackson żartobliwie przewrócił oczami patrząc na całą sytuację, – Kochanie, po prostu nie jestem pewna czy to odpowiedni czas, żeby iść. Poza tym, byłabyś już spóźniona, –  Z pogardą spojrzała na Jacksona, który w momencie zacisnął wargi  i wybiegł z pokoju, –Spóźnicie się, jeżeli w tej chwili nie wyjdziecie z domo!

    – Mogę iść jutro? – zapytałam. Mama westchnęła i wbiegła zza rogu trzymając rękę Holly. 

    – Jeżeli będziesz na to gotowa, to tak Evelyn – kiwnęła, ciągnąc lekko Holly za drzwi, – Miłego dnia!


~*~

     Miałam na sobie białą sukienkę. Kiedyś nosiłam ją cały czas Tylko ona idealnie na mnie pasowała. Straciła na wadzę, więc ledwo co jadłam. Mama cały czas mi powtarza, że wciąż wyglądam ślicznie w tej sukience. Powiedziała mi, że kilka osób chce się ze mną zobaczyć (moja ciocia z kuzynami). Ja się tylko przebrała. Natomiast mama miała obłędny manicure, cudowny strój. Powiedziała mi, że nie musze nikogo przyjmować do domu -- właściwie dzisiaj nic nie muszę robić -- ale odmówiłam. Chce się zobaczyć z  moją rodziną. Nawet jeśli nie jesteśmy ze sobą, aż tak blisko.
 
     Po tym, jak przeszli przez drzwi witali się z moim rodzicami. Ale kiedy mnie zobaczyli, wtedy się zaczeło. 
 
     Nie mogę powiedzieć, że się nie cieszyłam na ich wizytę, bo byłoby to kłamstwem. Tak bardzo się starałam, ale marzyłam już o tym, żeby się położyć. Jednak, jak tylko jedno goście wyszli, do drzwi zapukał ktoś inny. 
 
    – Um, przesyłka dla Evelyn Bale? – Związane blond włosy dziewczyny w szarym stroju wysunęły się spod czapki. 
 
    – To ja – odpowiedziałam cicho. Przesyłka dla mnie? Może mama chciała mi zrobić niespodziankę. Chociaż, była teraz u góry.. Czemu miałaby mi coś wysyłać? Może jakaś koleżanka ze szkoły to zrobiła? – Uhm, a od kogo jest ta paczka? 
 
     Jej blada twarz w sekundę poczerwieniała. Patrzyła w dół trzymając małą paczkę w rękach. Było to małe kartonowe pudełeczko owinięte kremową wstążką. Na jej końcu była karteczka z moim imieniem oraz adresem. 
   
    – Jak mam być szczera proszę Pani, ja tylko dostarczam przesyłki – Stała bez ruchu i wpatrywała się we mnie. Uśmiechnęłam się do niej w celu rozluźnienia atmosfery. Uniosła tylko ramię i podała mi paczkę. Idealnie mieściła się w moich rękach.
   
    – Dobrze – powiedziałam, nawet jeżeli nie byłam za bardzo zadowolona z odbioru paczki. To nie jest przecież moja wina -- po prostu moja ciekować nie dawała mi spokoju. 
   
    – Trzeba podpisać się pełnym imieniem i nazwiskiem. Proszę, podpisz tutaj
– Dziewczyna -- Brittany (miała przyczepioną plakietkę z imieniem) podała mi niewielkie urządzenie, po czym mi rysik. Podpisałam, a ona nacisnęła kilka przycisków. Następnie schowała urządzenie w swoim plecaku, – To wszystko. Miłego wieczoru – skinęła i pobiegła. 
 
    Zdziwiona zamknęłam za sobą drzwi. 
 
     Spojrzałam na paczkę i spokojnie usiadłam na kanapie. Zaczęłam rozpakowywać papier po kolei, aż w końcu dostałam się do pudełka. Było to małe pudełeczko. Otworzyła je..., a moje serce na moment przestało bić.  
 
     Szkatułka wyślizgnęła mi się z rąk i upadła na kolona. 
 
    Tylko nie to!
 
     Przerzuciłam wszystkie kawałki postrzępionego papieru na podłodze. 
     Byłam tak przez to oszołomiona, że działo się to tak szybko i nagle na jednej z karteczek ujrzałam imię. 
 
    Henry Williams.  
 
     Zacisnęłam szczękę i wzięłam pudełko raz jeszcze do rąk. Moim oczom ukazał się mały, zardzewiały kluczyk powieszony na sznurku. To jest ten klucz, który Harry miał na własnej szyi.
 

jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz :)
_____________________________________
Cześć! :3 Omg, w końcu zaczął się długi weekend. Ta szkoła kiedyś mnie wykończy, to był jeden z najgorszych tygodni jakie do tej pory miałam, ale cóż to już przeszłość. Co do rozdziału to kjgjfdghjsfhsjkf k końcóweczka oczywiście najlepsza dkjvdf ale bym chciała, żeby się już spotkali, byli razem i wgl, a wy jakie macie odczucia? :)

Po prostu czytasz = napisz swoje odczucia w komentarzu.

 Niall Horan [ FORGOTTEN ] < PRZEJDŹ DO ZAPOWIEDZI
 
+ Zapraszam na konkurs gdzie do wygrania jest PŁYTA ' TAKE ME HOME ' 
WEŹ UDZIAŁ!  <
   

35 komentarzy:

  1. Jaki cudowny Omg, umarłam *---* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuu "Henry Williams".!! i ten kluczyk ;c @LoveNarry98

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże <3 znowu ją porwie ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa juz nie mogę doczekać sie następnego ! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział taki ekscytujący, czytając końcówkę miałam dreszcze na plecach, nie ze szczęścia, tylko ze strachu. Harry zachowuje się jak psychopata, stalker...cokolwiek z tego, nie zazdroszczę głównej bohaterce. Nie mogę się doczekać 37 :).

    OdpowiedzUsuń
  6. ZAjebisty czekam na wiecej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAA wkońcu interesujący jakz awsze jeden z najlepszych fanfictions nie moge sie doczekać next ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. OŁ WOW MASAKRA!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny<3

    Boże, ta końcówka...
    Znowu ją porwie..;x

    Czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. O mój Boże! W następnym rodlzdziale juz
    Na pewno się spotkają! Teraz zamiast spać, będę wymyślać przebieg ich spotkania!

    OdpowiedzUsuń
  11. nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  12. O boze
    Nie wierze
    Czekam na nn cjschalcmba

    OdpowiedzUsuń
  13. Oł fuck :0 świetny x

    OdpowiedzUsuń
  14. O boze!!! Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny ♥
    Nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wierzę... No nie nie wierzę, że Harry jej wysłał ten naszyjnik... Zaskoczył mnie
    Ale rozdział, końcówka aghfaghs !
    Czekam na nexta xx
    @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  17. Super czekam na nastepny ;) @julie2100

    OdpowiedzUsuń
  18. Boże <3 taki cudowny :* Kamila kocham cie za to ze to tłumaczysz :*** kc fest xxxxxx

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Powiem szczerze, że blog mnie powalił!
    Czytałam go przez prawie całą noc - nie mogłam się oderwać!
    Mam nadzieję, że Harry jej nic nie zrobi i się zmieni.
    Nie zazdroszczę Evelyn, ani troszkę, bardzo mi jej szkoda...
    Kamcia oby tak dalej!
    Mam nadzieję, że będziesz to tłumaczyć do końca <3
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo się boję, że Harry skrzywdzi albo ją, albo rodzinę. Chciałabym aby Harry był idealnym mężczyzną dla Evelyn. Chciałabym aby oni byli razem. Chciałabym aby to wszystko potoczyło się inaczej i aby nie musiała się go bać. Jednak to co ja chce jest niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nareszcie Harry wkracza :D I w tym domu na przeciw na 99÷ mieszka Harry i reszta :D w końcu będzie ciekawie ♡

    OdpowiedzUsuń
  23. Fajnie by było gdyby ona by się w nim zakochała i była taka jak on :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudny<3 czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Co za emocje! i ten kluczyk. Nie moge sie doczekac nexta! Kocham <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  26. Boże. Kocham. Szczególnie końcówkę <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy