Szerokimi oczyma patrzyłam na biedną
dziewczynę za mną i starałam się wymyślić, co mogłabym zrobić,
aby jej pomóc. Trąciłam ramię Perrie, obróciła się z
niezadowoloną miną. Wskazałam głową w kierunku jęczącej
dziewczyny, ramiona Perrie opadły, jako bad girl, nie chciała jej
pomagać.
– Umm... może powinniśmy cię zabrać na pogotowie? – zasugerowałam cicho i lekko chwyciłam jej rękę. Myślałam, że odrzuci ofertę, ale zamiast tego pokiwała z zamkniętymi, z bólu, oczami.
Spojrzałam z desperacją na Perrie, jej twarz była wypełniona strachem, usta miała otwarte, jej niebieskie oczy były jeszcze większe. – O mój Boże – usłyszałam jak mamrocze, gdy nagle potrząsnęła mocno drugą ręką dziewczyny, sprawiając skrzywienie u poszkodowanej. – Evelyn, szybko! – wysyczała, ciągnąc dziewczynę poza kolejkę, nie zostawiając mi do wyboru nic innego, jak tylko podążyć za nią. Nie zauważyłam wcześniej, że dziewczyna była z jakąś koleżanką, która teraz szła za nami z podejrzliwym wzrokiem. Nie wiedziała o co chodzi, ponieważ wcześniej rozmawiała przez telefon, jak tylko zobaczyła, co się dzieje, natychmiast rozłączyła się i zaczęła podążać za nami.
– Nicole? Co się dzieje? -– zapytała. Dziewczyna – Nicole – łagodnie pokręciła głową i udała się z nami do wielkiego namiotu z czerwonym '+' na przodzie. Patrzyła na nas zmieszana, na co ja tylko wzruszyłam ramionami. Ludzie dookoła patrzyli na nas zmartwieni, gdy kuśtykałyśmy do namiotu.
Otworzyłyśmy z rozmachem drzwi, jakaś pielęgniarka natychmiast ruszyła w naszą stronę, przepychając się przez tłum ludzi. Kobieta, która wyglądała na jakieś 40 lat, chciała nas wygonić, gdy nagle zobaczyła uwieszoną na moim ramieniu dziewczynę.
– O mój – westchnęła – Doktorze! Chodź tu szybko! Mamy pacjentkę!
– Co się stało? – zapytała, gdy posadziłam dziewczynę na krześle, gładząc łagodnie jej plecy – J-ja – zaczęłam, nie wiedząc, co powiedzieć – Nie wiem, myślę, że boli ją głowa.
– Tak – dziewczyna wymamrotała, w jej głosie słychać było ból, dalej nie otworzyła oczu. Spojrzałam na Perrie, która stała z grymasem na twarzy. Przez jej puste oczy przeleciał cień. – M-mój brzuch b-boli i... ałaa.
– Nic nie mów, kochanie – powiedziała cicho pielęgniarka, podnosząc rękę do jej czoła. – Doktor będzie tu za moment. Ktoś inny też jest zraniony. Możesz otworzyć usta?
Dziewczyna zawahała się, jednak zrobiła to, gdy pielęgniarka wsunęła do jej ust patyczek. Do jej wargi przyłożyła małą latarkę.
Pielęgniarka pokiwała cicho głową i wyłączyła światełko. Spojrzała na jej oczy, następnie wyrzuciła patyczek do małego kosza obok. Po policzkach Nicole spływały łzy. – Czy możesz otworzyć oczy, kotku?
Dziewczyna ponownie naprężyła się, po chwili otworzyła oczy.
Jej przyjaciółka westchnęła i zatkała usta dłonią, Perrie zesztywniała. Na widok jej oczu, opadły mi usta. Były teraz jasnofioletowe. Wyglądała na nieświadomą rzeczy, które się jej przydarzyły, z wyjątkiem bólu i naszych zmartwionych spojrzeń.
Pielęgniarka spoglądała na nią z drżącymi ustami. Po kilku sekundach wymamrotała coś pod nosem, następnie wyprostowała się i wzięła głęboki oddech. – Ochrona! – płakała, moje oczy zrobiły się jeszcze szersze, dostrzegłam, jak Perrie sięga po nóż. – Ochrona! Kod 116! – pielęgniarka krzyczała, uciekając – Kod 116! Wezwijcie kogoś do pomocy!
Nagle pół tuzina oficerów wbiegło do wielkiego namiotu, biegali tak w tą i z powrotem, aż znaleźli pielęgniarkę. – Wśród nas znajduje się wróg! – słyszałam jej szept – Chłopak tej dziewczyny jest tu!
Pulchny policjant ruszył w naszą stronę. Jego wzrok był skupiony na Nicole, po chwili odwrócił się do mnie. – Muszę was poprosić, abyście stąd poszły. To jest zbyt niebezpieczne, aby ktoś tu został – przymrużył oczy, gdy Perrie prychnęła. – Jakkolwiek, zapewniam was, że mamy wszystko pod kontrolą – wiedziałam, że kłamie, ale starałam zachować spokój. Serce waliło mi sto razy szybciej, myślałam, że zaraz wypadnie. – Proszę was, nie róbcie problemów i nie mówcie o tym nikomu. Zaraz oficer Keller zaprowadzi was na parking samochodowy. I jeszcze raz, to nie jest bezpieczne – jestem pewien, że w tym wieku wiecie już, co znaczy wszystko, co jej się przytrafiło – wskazał grubym palcem na Nicole – to znaczy, że jej bratnia dusza jest tu. I to nie jest dobra osoba – Twoje zapewnienia nic dla mnie nie znaczą – rzuciła Perrie, pielęgniarka i trzy dziewczyny – ze mną włącznie – popatrzyły na nią z zaskoczeniem, policjant uniósł brew. – Ta dziewczyna nie wygląda dobrze! Dlaczego? – oczywiście, że wiedziała, ale chciała, żeby policjant poczuł się zatroskany. – Czemu? Nie mam pojęcia.
– Panienko, proszę zrozumieć .
– Nie! Pomóżcie jej. Teraz! Ona się zaraz wykończy! – Perrie krzyczała i pokazywała na dziewczynę. Nicole oddychała ciężko, jej twarz była blada.
Reszta policjantów stała w gotowości, w dłoniach trzymali pistolety. Chowali się, aby wróg ich nie dostrzegł.
– Umm... może powinniśmy cię zabrać na pogotowie? – zasugerowałam cicho i lekko chwyciłam jej rękę. Myślałam, że odrzuci ofertę, ale zamiast tego pokiwała z zamkniętymi, z bólu, oczami.
Spojrzałam z desperacją na Perrie, jej twarz była wypełniona strachem, usta miała otwarte, jej niebieskie oczy były jeszcze większe. – O mój Boże – usłyszałam jak mamrocze, gdy nagle potrząsnęła mocno drugą ręką dziewczyny, sprawiając skrzywienie u poszkodowanej. – Evelyn, szybko! – wysyczała, ciągnąc dziewczynę poza kolejkę, nie zostawiając mi do wyboru nic innego, jak tylko podążyć za nią. Nie zauważyłam wcześniej, że dziewczyna była z jakąś koleżanką, która teraz szła za nami z podejrzliwym wzrokiem. Nie wiedziała o co chodzi, ponieważ wcześniej rozmawiała przez telefon, jak tylko zobaczyła, co się dzieje, natychmiast rozłączyła się i zaczęła podążać za nami.
– Nicole? Co się dzieje? -– zapytała. Dziewczyna – Nicole – łagodnie pokręciła głową i udała się z nami do wielkiego namiotu z czerwonym '+' na przodzie. Patrzyła na nas zmieszana, na co ja tylko wzruszyłam ramionami. Ludzie dookoła patrzyli na nas zmartwieni, gdy kuśtykałyśmy do namiotu.
Otworzyłyśmy z rozmachem drzwi, jakaś pielęgniarka natychmiast ruszyła w naszą stronę, przepychając się przez tłum ludzi. Kobieta, która wyglądała na jakieś 40 lat, chciała nas wygonić, gdy nagle zobaczyła uwieszoną na moim ramieniu dziewczynę.
– O mój – westchnęła – Doktorze! Chodź tu szybko! Mamy pacjentkę!
– Co się stało? – zapytała, gdy posadziłam dziewczynę na krześle, gładząc łagodnie jej plecy – J-ja – zaczęłam, nie wiedząc, co powiedzieć – Nie wiem, myślę, że boli ją głowa.
– Tak – dziewczyna wymamrotała, w jej głosie słychać było ból, dalej nie otworzyła oczu. Spojrzałam na Perrie, która stała z grymasem na twarzy. Przez jej puste oczy przeleciał cień. – M-mój brzuch b-boli i... ałaa.
– Nic nie mów, kochanie – powiedziała cicho pielęgniarka, podnosząc rękę do jej czoła. – Doktor będzie tu za moment. Ktoś inny też jest zraniony. Możesz otworzyć usta?
Dziewczyna zawahała się, jednak zrobiła to, gdy pielęgniarka wsunęła do jej ust patyczek. Do jej wargi przyłożyła małą latarkę.
Pielęgniarka pokiwała cicho głową i wyłączyła światełko. Spojrzała na jej oczy, następnie wyrzuciła patyczek do małego kosza obok. Po policzkach Nicole spływały łzy. – Czy możesz otworzyć oczy, kotku?
Dziewczyna ponownie naprężyła się, po chwili otworzyła oczy.
Jej przyjaciółka westchnęła i zatkała usta dłonią, Perrie zesztywniała. Na widok jej oczu, opadły mi usta. Były teraz jasnofioletowe. Wyglądała na nieświadomą rzeczy, które się jej przydarzyły, z wyjątkiem bólu i naszych zmartwionych spojrzeń.
Pielęgniarka spoglądała na nią z drżącymi ustami. Po kilku sekundach wymamrotała coś pod nosem, następnie wyprostowała się i wzięła głęboki oddech. – Ochrona! – płakała, moje oczy zrobiły się jeszcze szersze, dostrzegłam, jak Perrie sięga po nóż. – Ochrona! Kod 116! – pielęgniarka krzyczała, uciekając – Kod 116! Wezwijcie kogoś do pomocy!
Nagle pół tuzina oficerów wbiegło do wielkiego namiotu, biegali tak w tą i z powrotem, aż znaleźli pielęgniarkę. – Wśród nas znajduje się wróg! – słyszałam jej szept – Chłopak tej dziewczyny jest tu!
Pulchny policjant ruszył w naszą stronę. Jego wzrok był skupiony na Nicole, po chwili odwrócił się do mnie. – Muszę was poprosić, abyście stąd poszły. To jest zbyt niebezpieczne, aby ktoś tu został – przymrużył oczy, gdy Perrie prychnęła. – Jakkolwiek, zapewniam was, że mamy wszystko pod kontrolą – wiedziałam, że kłamie, ale starałam zachować spokój. Serce waliło mi sto razy szybciej, myślałam, że zaraz wypadnie. – Proszę was, nie róbcie problemów i nie mówcie o tym nikomu. Zaraz oficer Keller zaprowadzi was na parking samochodowy. I jeszcze raz, to nie jest bezpieczne – jestem pewien, że w tym wieku wiecie już, co znaczy wszystko, co jej się przytrafiło – wskazał grubym palcem na Nicole – to znaczy, że jej bratnia dusza jest tu. I to nie jest dobra osoba – Twoje zapewnienia nic dla mnie nie znaczą – rzuciła Perrie, pielęgniarka i trzy dziewczyny – ze mną włącznie – popatrzyły na nią z zaskoczeniem, policjant uniósł brew. – Ta dziewczyna nie wygląda dobrze! Dlaczego? – oczywiście, że wiedziała, ale chciała, żeby policjant poczuł się zatroskany. – Czemu? Nie mam pojęcia.
– Panienko, proszę zrozumieć .
– Nie! Pomóżcie jej. Teraz! Ona się zaraz wykończy! – Perrie krzyczała i pokazywała na dziewczynę. Nicole oddychała ciężko, jej twarz była blada.
Reszta policjantów stała w gotowości, w dłoniach trzymali pistolety. Chowali się, aby wróg ich nie dostrzegł.
– Sir! – zawołał jeden z nich,
oficer spojrzał jeszcze raz na blondynkę i popatrzył na
policjanta. Wszyscy policjanci wyszli z namiotu, został tylko szef,
który teraz zwracał się do nas.
Nagle głośno zadzwonił telefon Perrie, westchnęła i wyciągnęła go, aby wyciszyć. Jednak, gdy zobaczyła, że 'Marcel' dzwoni, odebrała natychmiastowo.
– Liam – wymamrotała cicho, odwracając się plecami. – Nie teraz! Mam…
– Zawarliśmy kompromis! – usłyszałam krzyk dochodzący z telefonu, nagle w wejściu zrobiła się mała szpara i usłyszałam czyjś krzyk, później oślepiający blask ogarnął miejsce, po tym nastąpił głośny odgłos wybuchu. Rozpoznałam, że to granat, Niall już go kiedyś używał przeciwko policjantom.
– Perrie, uciekaj, uciekaj! – Liam krzyknął z końca namiotu. Policjant obrócił się z grymasem na twarzy – Co to jest?
Nagle w dłoni Perrie znalazł się nóż, który w następnej chwili wsadzony był w pierś oficera. Wyciągnęła go i ponownie dźgnęła. Policjant próbował coś wybełkotać, gdy Perrie wsadziła mu nóż w szyję, następnie facet znajdował się na ziemi.
Zesztywniałam. To stało się tak szybko, nie byłam w stanie myśleć ani reagować. Dziewczyna za mną – nie ta zraniona – krzyczała głośno, co mieszało się ze skowytem oficera. Przed tym jak policjant spadł na ziemię, Perrie wyciągnęła zza jego pasa pistolet, załadowała go i wystrzeliła w stronę policjanta, który właśnie wbiegał do namiotu.
On również, krzycząc, opadł na ziemię. Nicole i jej koleżanka nie mogły powstrzymać płaczu.
– Idźcie, idźcie! – Perrie zawołała i złapała za ręce Nicole i jej koleżankę, wyciągnęła je z ich krzeseł i popchnęła w kierunku wyjścia. – Evelyn! – Perrie warknęła i w końcu zaczęłam biec za nimi. Gdy wybiegałyśmy, Perrie powiedziała, że mamy zakryć twarze koszulkami, tak też zrobiłyśmy. Upewniłyśmy się, że nikt nie będzie wiedział, jak wyglądamy. Perrie rzuciła na mnie swoją kurtkę, ukazując swoje tatuaże, zakryłam nią twarz.
Gdy opuściłyśmy namiot, wszędzie dostrzegalne były kolorowe światła. W tle leciała piosenka 'We Sink' od Chvrches.
Wtopiłyśmy się w towarzystwo krzyczących chłopaków, dziewczyn i dzieci, biegających dookoła. Na końcu festynu stało dwóch chłopaków z czarnymi beanie zakrywającymi twarz, spoglądali przed dwie dziury, trzymając pistolety, które należały do ochroniarzy.
Należały.
Przez moje zmrożone żyły przemknęła adrenalina, przemykała przez całe moje ciało, gdy biegłam w stronę chłopaków – nie wiedząc kim są – z Nicole przewieszoną mi przez ramię. Próbowała się wymknąć, ale trzymałam ją mocno, łzy spływały po jej policzkach. Czułam się okropnie, robiąc to jej, ale gdybym tego nie zrobiła, mogłaby zostać zabita.
– Evelyn! – rozpoznałam głęboki głos Harry'ego i obróciłam głowę. Mężczyzna z dwoma przerażającymi maskami stali przy mnie, dwóch innych chłopaków – Zayn i Liam – złapali Nicole i jej przyjaciółkę. Popatrzyli na nas zmieszani, gdy dziewczyny protestowały i starały się uciec, Perrie tylko pokręciła głową i powiedziała, że wyjaśni im wszystko później.
Niall, Louis i Alfie skradali się za nami i zabili kilkunastu policjantów. Niall albo Louis, oboje mieli niebieskie oczy – rzucali granatami bez skrupułów, widziałam dwóch oficerów, którzy dosłownie lecieli w powietrzu, gdy bomba eksplodowała pod ich stopami.
– Uciekajcie! – jeden z chłopaków krzyknął i widziałam, że czterech z nich zaczyna biec w kierunku parkingu, pistolety mieli wycelowane w głupich policjantów. Rodziny biegły w innym kierunku, krzycząc, dzieci płakały. Czułam jak rozpada mi się serce, wiedziałam, że moje szanse ucieczki zniknęły, w sumie nie obchodziło mnie to w tej sytuacji. Martwiło mnie, że ci niewinni ludzie musieli być częścią tego.
Perrie biegła z chłopakami, trzymając dziewczyny.
Oficer, który jakimś cudem znalazł się obok mnie, wystrzelił kulkę, na szczęście nie trafił, bo schyliłam się, jednak kurtka Perrie spadła, ukazując wszystkim moją twarz. Policjant obniżył pistolet i patrzył na mnie szerokimi oczyma, nie wiedząc, że zaraz oberwie w plecy kulką od chłopaka o zielonych oczach.
Nagle dostrzegłam kolejnego policjanta za Harry'm. W jednej ręce trzymał pistolet a w drugiej nóż. Pistolet okazał się bez amunicji, dosłyszałam jak oficer klnie i wyrzuca broń na bok. Krzyknęłam w ostrzeżeniu, jednak było za późno.
Ostrze zatopiło się w plecach Harry'ego, chłopak obrócił się. Jednak było za późno, wkrótce nóż był wbity w jego klatkę piersiową.
Harry zaczął przeraźliwie krzyczeć, złapał dłoń policjanta – która dalej trzymała nóż wbity głęboko w Harry'ego – i odepchnął ją na bok. Oficer upadł na ziemię. Harry złapał go za włosy i pociągnął w stronę ściany budynku. Chłopak uderzył twarzą policjanta o ceglaną ścianę. Nie miałam nawet czasu pomyśleć, jak obrzydliwe to było, bo Harry złapał mnie za dłoń i pociągnął za sobą, obrócił się jeszcze raz i zastrzelił jakąś policjantkę. Pociągnął mnie w stronę w samochodów, machając chłopakom. Wyrwałam moją rękę z jego uścisku, powodując, że się zatrzymał i spojrzał na mnie. Tak szybko jak mogłam, ściągnęłam buty i złapałam je w ręce, następnie wskoczyłam do samochodu Harry'ego.
Patrzyłam jak Nicole wali w okno samochodu Liama. Nawet słyszałam jej krzyki: – Tato, nie! Pomocy! – Nie mogłam jej pomóc. Harry biegł w stronę samochodu, jego ręka była przyciśnięta do rany, ruszał się, jakby był pijany.
Chłopak położył nogę na gazie. Samochód ruszył z piskiem. Podążał za autem Liama.
Z jakiegoś powodu nie ścigały nas żadne helikoptery ani nic. Tylko parę samochodów, które i tak zostały odcięte przez chłopaków.
Jazda zwolniła się, gdy policja przestała nas ścigać. Pół godziny zajęło nam, aby ich zgubić. Nawet rozdzieliliśmy się, żeby nikomu nie wydało się to podejrzane. Harry zwolnił, robił wszystko, aby trzymać policjantów z daleka: zapiął pas, włączył światła, zatrzymywał się na czerwonym świetle. Doprowadzało go to do szału.
Po pół godzinie oczy Harry'ego zamknęły się, głowa opadła w dół. Krzyknęłam i położyłam rękę na jego ramieniu, wołając jego imię. – Harry? Hej! – wołałam, zaczynałam panikować. –Harry, zostań ze mną! Nie rób tego...
Nagle zrobił się cały wiotki. Jego ciało opadło na bok, na drzwi.
Wyciągnął do mnie rękę i słabo próbował panować nad kierownicą. – Evelyn – jęknął cicho, ponownie opadł na siedzenie, pozwalając pojazdowi na samodzielną jazdę.
Nagle głośno zadzwonił telefon Perrie, westchnęła i wyciągnęła go, aby wyciszyć. Jednak, gdy zobaczyła, że 'Marcel' dzwoni, odebrała natychmiastowo.
– Liam – wymamrotała cicho, odwracając się plecami. – Nie teraz! Mam…
– Zawarliśmy kompromis! – usłyszałam krzyk dochodzący z telefonu, nagle w wejściu zrobiła się mała szpara i usłyszałam czyjś krzyk, później oślepiający blask ogarnął miejsce, po tym nastąpił głośny odgłos wybuchu. Rozpoznałam, że to granat, Niall już go kiedyś używał przeciwko policjantom.
– Perrie, uciekaj, uciekaj! – Liam krzyknął z końca namiotu. Policjant obrócił się z grymasem na twarzy – Co to jest?
Nagle w dłoni Perrie znalazł się nóż, który w następnej chwili wsadzony był w pierś oficera. Wyciągnęła go i ponownie dźgnęła. Policjant próbował coś wybełkotać, gdy Perrie wsadziła mu nóż w szyję, następnie facet znajdował się na ziemi.
Zesztywniałam. To stało się tak szybko, nie byłam w stanie myśleć ani reagować. Dziewczyna za mną – nie ta zraniona – krzyczała głośno, co mieszało się ze skowytem oficera. Przed tym jak policjant spadł na ziemię, Perrie wyciągnęła zza jego pasa pistolet, załadowała go i wystrzeliła w stronę policjanta, który właśnie wbiegał do namiotu.
On również, krzycząc, opadł na ziemię. Nicole i jej koleżanka nie mogły powstrzymać płaczu.
– Idźcie, idźcie! – Perrie zawołała i złapała za ręce Nicole i jej koleżankę, wyciągnęła je z ich krzeseł i popchnęła w kierunku wyjścia. – Evelyn! – Perrie warknęła i w końcu zaczęłam biec za nimi. Gdy wybiegałyśmy, Perrie powiedziała, że mamy zakryć twarze koszulkami, tak też zrobiłyśmy. Upewniłyśmy się, że nikt nie będzie wiedział, jak wyglądamy. Perrie rzuciła na mnie swoją kurtkę, ukazując swoje tatuaże, zakryłam nią twarz.
Gdy opuściłyśmy namiot, wszędzie dostrzegalne były kolorowe światła. W tle leciała piosenka 'We Sink' od Chvrches.
Wtopiłyśmy się w towarzystwo krzyczących chłopaków, dziewczyn i dzieci, biegających dookoła. Na końcu festynu stało dwóch chłopaków z czarnymi beanie zakrywającymi twarz, spoglądali przed dwie dziury, trzymając pistolety, które należały do ochroniarzy.
Należały.
Przez moje zmrożone żyły przemknęła adrenalina, przemykała przez całe moje ciało, gdy biegłam w stronę chłopaków – nie wiedząc kim są – z Nicole przewieszoną mi przez ramię. Próbowała się wymknąć, ale trzymałam ją mocno, łzy spływały po jej policzkach. Czułam się okropnie, robiąc to jej, ale gdybym tego nie zrobiła, mogłaby zostać zabita.
– Evelyn! – rozpoznałam głęboki głos Harry'ego i obróciłam głowę. Mężczyzna z dwoma przerażającymi maskami stali przy mnie, dwóch innych chłopaków – Zayn i Liam – złapali Nicole i jej przyjaciółkę. Popatrzyli na nas zmieszani, gdy dziewczyny protestowały i starały się uciec, Perrie tylko pokręciła głową i powiedziała, że wyjaśni im wszystko później.
Niall, Louis i Alfie skradali się za nami i zabili kilkunastu policjantów. Niall albo Louis, oboje mieli niebieskie oczy – rzucali granatami bez skrupułów, widziałam dwóch oficerów, którzy dosłownie lecieli w powietrzu, gdy bomba eksplodowała pod ich stopami.
– Uciekajcie! – jeden z chłopaków krzyknął i widziałam, że czterech z nich zaczyna biec w kierunku parkingu, pistolety mieli wycelowane w głupich policjantów. Rodziny biegły w innym kierunku, krzycząc, dzieci płakały. Czułam jak rozpada mi się serce, wiedziałam, że moje szanse ucieczki zniknęły, w sumie nie obchodziło mnie to w tej sytuacji. Martwiło mnie, że ci niewinni ludzie musieli być częścią tego.
Perrie biegła z chłopakami, trzymając dziewczyny.
Oficer, który jakimś cudem znalazł się obok mnie, wystrzelił kulkę, na szczęście nie trafił, bo schyliłam się, jednak kurtka Perrie spadła, ukazując wszystkim moją twarz. Policjant obniżył pistolet i patrzył na mnie szerokimi oczyma, nie wiedząc, że zaraz oberwie w plecy kulką od chłopaka o zielonych oczach.
Nagle dostrzegłam kolejnego policjanta za Harry'm. W jednej ręce trzymał pistolet a w drugiej nóż. Pistolet okazał się bez amunicji, dosłyszałam jak oficer klnie i wyrzuca broń na bok. Krzyknęłam w ostrzeżeniu, jednak było za późno.
Ostrze zatopiło się w plecach Harry'ego, chłopak obrócił się. Jednak było za późno, wkrótce nóż był wbity w jego klatkę piersiową.
Harry zaczął przeraźliwie krzyczeć, złapał dłoń policjanta – która dalej trzymała nóż wbity głęboko w Harry'ego – i odepchnął ją na bok. Oficer upadł na ziemię. Harry złapał go za włosy i pociągnął w stronę ściany budynku. Chłopak uderzył twarzą policjanta o ceglaną ścianę. Nie miałam nawet czasu pomyśleć, jak obrzydliwe to było, bo Harry złapał mnie za dłoń i pociągnął za sobą, obrócił się jeszcze raz i zastrzelił jakąś policjantkę. Pociągnął mnie w stronę w samochodów, machając chłopakom. Wyrwałam moją rękę z jego uścisku, powodując, że się zatrzymał i spojrzał na mnie. Tak szybko jak mogłam, ściągnęłam buty i złapałam je w ręce, następnie wskoczyłam do samochodu Harry'ego.
Patrzyłam jak Nicole wali w okno samochodu Liama. Nawet słyszałam jej krzyki: – Tato, nie! Pomocy! – Nie mogłam jej pomóc. Harry biegł w stronę samochodu, jego ręka była przyciśnięta do rany, ruszał się, jakby był pijany.
Chłopak położył nogę na gazie. Samochód ruszył z piskiem. Podążał za autem Liama.
***
Z jakiegoś powodu nie ścigały nas żadne helikoptery ani nic. Tylko parę samochodów, które i tak zostały odcięte przez chłopaków.
Jazda zwolniła się, gdy policja przestała nas ścigać. Pół godziny zajęło nam, aby ich zgubić. Nawet rozdzieliliśmy się, żeby nikomu nie wydało się to podejrzane. Harry zwolnił, robił wszystko, aby trzymać policjantów z daleka: zapiął pas, włączył światła, zatrzymywał się na czerwonym świetle. Doprowadzało go to do szału.
Po pół godzinie oczy Harry'ego zamknęły się, głowa opadła w dół. Krzyknęłam i położyłam rękę na jego ramieniu, wołając jego imię. – Harry? Hej! – wołałam, zaczynałam panikować. –Harry, zostań ze mną! Nie rób tego...
Nagle zrobił się cały wiotki. Jego ciało opadło na bok, na drzwi.
Wyciągnął do mnie rękę i słabo próbował panować nad kierownicą. – Evelyn – jęknął cicho, ponownie opadł na siedzenie, pozwalając pojazdowi na samodzielną jazdę.
jeśli przeczytałeś/aś zostaw komentarz :)
_____________________________________
Hejooo :) Co to za zakończenie?!
Co się teraz stanie z Harrym? :o
Przepraszam z góry za wszelkie błędy i standardowo - zapraszam za tydzień! :)
+
+
Obserwujcie Twittery głownych bohaterów Evelyn @EvelynBaleFF oraz Harry'ego @HazzRedemption
Macie do mnie jakieś pytania? Zapraszam na REDEMPTION ASK > PRZEJDŹ!
Jeśli chcesz być informowana/y o rozdziałach wpisz się do zakładki 'Informowani' >>> KLIK
Cudowne <333
OdpowiedzUsuńA teraz czekać tydzień : c
O matko, takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńSuper że tłumaczysz to ff.
Dzięki ci za to.
Valerie :D
genialny <3
OdpowiedzUsuńokej tak jak tamten był brzydko mówiąc "Do dupy" to ten jest zajebisty :*
OdpowiedzUsuńAż mi szkoda Harrego . ;c Jena mam nadzieje że.. ughh. @WeronikaKrzyano
OdpowiedzUsuńaaa <3 co za rozdzial ile emocji czekam na nn
OdpowiedzUsuńco się dzieje jeju skdjksd
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeee Harry musi przeżyć no do cholery!!!!!
OdpowiedzUsuńCo?
OdpowiedzUsuńO Boże!
Tyle emocji.
Genialny <3
Omg, oby z Harrym bylo wszystko dobrze ;( Biedny..
OdpowiedzUsuńO Boże hereh co się stało :o
OdpowiedzUsuń@Only_1Dreams
Przerwać w takim momencie! Mam nadzieję, że Harremu nic nie będzie. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńZapraszam: its-nothing-princess.blogspot.com
O matko bosko ! Jeny nie Harry nie umieraj ! Jesteś dupkiem ale nie rób tego !
OdpowiedzUsuńRozdział świetny <3
@lovju69
ale emocje kjahgdsja
OdpowiedzUsuńHARRY NIEEEEEEEEEEE on nie może nie nie
czekam na następny @flayalive xx
jeju biedny Harry, oby Mu nic nie było
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział ♥
Boże Harry :o Oby nic mu się nie stało ! /@Heri_Dreamer
OdpowiedzUsuńo jezu, czekam na dalsze rozdziały asdhfjghkjlhgf
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE. NIE WIERZE!
OdpowiedzUsuńCZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
JEZU CO ZA SZOK...
@Hazz_You_And_I
http://badsidefanfiction.blogspot.com/
ostro wow :D ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na następny:** swietny
OdpowiedzUsuńOooo fuck. Normalnie umieram z Toba :O
OdpowiedzUsuńW takim nomencie <<<<<
Uggghhhh... z niecierpliwością czekam do następnego ;)
#ilysm @Marthaa_Offical c: x
O jejka. No nie.. ;c Biedny Harry.
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńPiepszona perfekcja omg
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć... Poprostu dziękujęvi czekam na następny...
OdpowiedzUsuńomg o.O to że po dźgnięciu nożem hazzie coś się stanie to było pewne ale co z tymi laskami????????? i co oni z nimi zrobią to jest ważne xd dziękuję za rozdział! @hallxofxfame .xx
OdpowiedzUsuńBoże jakie przeżycia Xd jak to czytałam waliło mi serce jak opentane :) cudo, cudo, cudo! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Zapraszam do mnie http://makeyouloveme25.blogspot.com
OdpowiedzUsuńwow cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńBoskie *-*
OdpowiedzUsuńWpadniecie do mnie? Zależy mi bardzo na opinii i nie wiem czy mam dalej pisać :)
http://onething18.blogspot.com/?m=1
Cudoo <3
OdpowiedzUsuńgenialny! <3
OdpowiedzUsuńO boże... *o*
OdpowiedzUsuńBrak mi słów... No cóż ale się narobiło
OdpowiedzUsuń@EmiliaWojta
to...to było kuźwa takie niespodziewane nie wiem jak wytrzymam do następnej środy..mam mętlik, co z harrym? a ta dziewczyna? ugh przeczytałam to we wtorek i...brak mi słów to wszystko dziwne i pogmatwane to wydarzenia i fabuła, która wciąga i jeszcze wy to świetnie tłumaczycie, dobra pisze bez sensu lol kończę /@avezain
OdpowiedzUsuńO moj boze ile akcji.Czekam na nastepny @nofuckupls
OdpowiedzUsuńjeejciu ale akcja :)) i te zakonczenie *____* nie wytrzymam tyg :(( / @stylesuhrr
OdpowiedzUsuńZajebisty :)
OdpowiedzUsuńSFGSDGFSBSDYBS JAK ZAWSZE IDEALNY <3
OdpowiedzUsuńHarry!! O nie nie .... dobra nie lubiłam go na początku w tym ff...ale powoli się do niego przekonuje ...i mam nadziej że nie jest mu nic poważnego.
Zniecierpliwiona do następnej środy.. <3 @xsaidi_x
Dzięki za tłumaczenie <3 <3
Rozdział boski. Jejku ciekawe co się stało Harremu :O nie wytrzymam tygodnia żeby się dowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie . Czy zostanie dodany 1 rozdział na CAMOUFLAGE ?
Co jest Harry'emu? On przeżyje? I co z tymi dziewczynami?
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest dziwny ;-; XD
Przeżyje Evelyn go uratuje!!!!!!! Harry w 58 poprosi ja o rękę
OdpowiedzUsuńBoski boski boooski :))
OdpowiedzUsuńDzieje się, dzieje. Chcę więcej!
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Award.. Więcej u mnie :) http://alquien-te-mira-harry-horror.blogspot.com/2014/07/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńIdealny, nie spodziewałam się tego, czekam na next ;)))
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńHahaha, Harry powinien dostać 6 za sprint i kierowanie samochodem z raną na plecach XD
OdpowiedzUsuńAle tak serio to się o nich martwię :c JEśli im się coś stanie to nfkjdvnk :C
Czekam na next x
@Toriixdd
OMG ! Mam nadzieję, że Harremu nic nie będzie i szybko się wykuruje
OdpowiedzUsuńJa czytam po angielsku i moge wam powiedzieć, że z każdym rozdziałem jaki czytam na wattpadzie moje psychika przestaje istnieć Hevelyn jest już razem awww ♡
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥
OdpowiedzUsuń<3 oooooo <3
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział . CZekam z niecierpliwością na next ! ♥
OdpowiedzUsuńwow super rozdział, czekam na następny, czy tylko mi się wydaje że ten rozdział był taki króciutki i jak można zakonczyć w takim momencie?! no ja się pytam, teraz będzie mnie ciekawość zżerać aż do środy
OdpowiedzUsuń